Wyobraźcie sobie taką piękną scenę: jest wieczór, nawet jeszcze niezbyt późny, w nieśmiałych planach seans filmowy we dwoje w nagrodę za to, że przeszliście dzielnie i spokojnie z maluchami i przedszkolakami przez każdy krok rytuału wieczornego. Zabawki posprzątane, kolacja zjedzona, dzieciaki czyściutkie, mlecznych zębów uśmiech lśni, poczytane, utulone – NO PO PROSTU BAJKA! Idziemy z dzieckiem do łóżka, na policzek składamy najczulszy całus, cofamy się do drzwi, kładziemy dłoń na wyłączniku światła, PSTRYK i…. CZAR PRYSNĄŁ – „Maaaamo, Tatoooo, B.O.J.Ę S.I.Ę!”. Co teraz? Z seansu nici? Czy lampka pomoże? A może dziecko wyląduje na kanapie w salonie? Doskonale to znamy – nasze dzieci też są zsynchronizowane ze światłem i to wyjątkowo twardy orzech, ale jednak do zgryzienia. Drodzy Rodzice, dziś kilka słów o OSWAJANIU CIEMNOŚCI.
Prawda jest taka, że czasem (a może nawet często) nam, dorosłym, też wydaje się, że gdy tylko położymy się do łóżka, zgasimy lampkę nocną i zamkniemy oczy, za drzwiami czyha już całe stado wygłodniałych tygrysów, między palcami u stóp zadomowił nam się całkiem spory pająk, a podłoga skrzypi, więc z pewnością to odwiedziny obcych. Trudno dziwić się dzieciakom, zwłaszcza, jeśli przypomnimy sobie, że ich wyobraźnia działa prężniej od naszej, prawda? Pierwsza rada jest taka – porozmawiajcie ze swoimi pociechami o zmysłach i o tym, co dzieje się z nimi nocą. Sprawa jest prosta – kiedy mamy zamknięte oczy, inne zmysły trochę szaleją, odbierając bodźce bardziej intensywnie. To dlatego, że jesteśmy chwilowo „pozbawieni” wzroku, słyszymy różne szmery, jesteśmy wrażliwi na dotyk i zaczynamy czuć różne zapachy, czyli wszystko to, na co w ciągu dnia nie zwrócilibyśmy uwagi. Do tego dochodzi wspomniana wyobraźnia i mieszanka wybuchowa w postaci mrożącej krew w żyłach historii o niskim prawdopodobieństwie, gotowa, a my tracimy czas, zamiast spać!
Te tygrysy, pająki i inne stworzenia to osobna sprawa – większość z nas zaliczyła kiedyś nocne obawy przed POTWOREM W SZAFIE. Potwora nie ma, to jest pewne, ale dziecko o tym nie wie, bo boi się sprawdzić i tutaj wkraczamy my, Rodzice, jako strażnicy spokoju i bezpieczeństwa. Długotrwałe zapewnienia mogą nie wystarczyć – lęk trzeba spróbować oswoić. Porozmawiajcie o potworze – może dziecko chciałoby go narysować, by pokazać Wam, jak wygląda? Najlepiej nadajcie mu imię i sprawdźcie, czy naprawdę może zmieścić się w szafie, koniecznie tam zaglądając (może potwór jest zbyt duży, a może w szafie jest taki bałagan, że nie uda się tam wetknąć nawet najmniejszego palca, a co dopiero szanownego, nocnego lokatora?). Możecie do niego mówić, napisać list, wysłać e-mail, a nawet nakarmić smakołykami lub zostawić szklankę soku. Po pewnym czasie Dziecko może tak przywyknąć do wytworu swojej wyobraźni, że albo go polubi albo zrozumie, że nasz strach ma wielkie oczy. Oczywiście, takie podejście może nie być właściwe we wszystkich przypadkach – czasem strach jest tak duży i zakorzeniony w różnych doświadczeniach, że może być potrzebna pomoc specjalisty. Najważniejsze jednak, by nie chować niczego pod dywan – dziecko musi wiedzieć, że JESTEŚCIE GOTOWI STAWIĆ CZOŁA NAJWIĘKSZYM POTWOROM – ZAWSZE I WSZĘDZIE.
Skoro już zaprzyjaźniliśmy się z potworami, tygrysami i innymi nocnymi przybyszami, pora przejść do tematu samej CIEMNOŚCI. Tutaj możemy zastosować podobną metodę oswajania, czyli doprowadzić dzieciaki do wniosku, że ciemność to naturalne następstwo przemijającego czasu (po całym dniu musi nastąpić noc), które sprzyja naszemu odpoczynkowi – noc to czas relaksu, podczas którego wyłączamy się tak samo, jak wyłączamy światło. Oczywiście, takie wyjaśnienia to za mało w obliczu „Ale ja się boję i już!”. Najważniejsze jest TOWARZYSZENIE DZIECKU – zostańmy w pokoju tak długo, jak tego potrzebuje. Możemy trzymać zasypiającego malucha za rękę, możemy po prostu być obok, siedząc przy łóżku, by poczuł się bezpiecznie. Na początku często długiej drogi oswajania ciemności przyda się też bardzo delikatna, nocna lampka z ciepłym światłem. A może naklejki fluorescencyjne? Gwieździste niebo na suficie z pewnością zachwyci dziecko. Warto pamiętać, że w pokoju nie mogą znajdować się żadne urządzenia, które emitują światło niebieskie, będące jednym z największych wrogów zasypiania.
Telefon, telewizor, tablet – wszystko zostawmy w salonie i dla zdrowia całej rodziny, dajmy oczom odpocząć od wszelkich ekranów co najmniej godzinę przed snem. Gdy w pokoju będzie już ciemno, można sięgnąć także po latarkę – dziecko przed snem może obserwować tańczący po ścianie punkt światła, a nawet spróbować go dotknąć. Dobrym pomysłem jest też sprawdzenie, co ciekawego słychać pod kołderką – dziecko może wejść pod nią z latarką i spróbować ją włączać i wyłączać. Jeśli problemem są cienie, których dziecko boi się nocą, dobrze zmienić negatywne skojarzenia w pozytywne, a nic nie zrobi tego lepiej niż ZABAWA. Co powiecie na teatrzyk cieni? Można wykorzystać do tego ręce, można powycinać różne kształty i sylwetki z papieru, by każdego wieczoru odgrywać różne scenki. Dziecko zrozumie wówczas, że światło i ciemność doskonale ze sobą współpracują, więc może nie ma czego się bać? Warto też posłużyć się przykładem, a najlepiej, gdy o ciemności opowiadają ulubieni bohaterowie dziecka. Gdy Maluch zaangażuje się, utożsami z bohaterem, mając możliwość towarzyszenia mu w procesie oswajania ciemności, z pewnością jemu samemu łatwiej będzie łatwiej zmierzyć się ze strachem, zwłaszcza w objęciach czułego, dającego poczucie bezpieczeństwa, rodzica. Zajrzyjcie razem do książki „PSTRYK! Gasimy światło”, by sprawdzić, jak Bobaski i Miś radzą sobie z ciemnością, świetnie się przy tym bawiąc.